Dopisanie dodatkowej osoby do kredytu to jeden z podstawowych sposobów na zwiększenie swojej zdolności kredytowej. Jednak nie zawsze warto decydować się na taki krok. Z kolei w innych sytuacjach będzie on koniecznością. W poniższym artykule znajdziesz wskazówki, które pozwolą ci udzielić odpowiedzi na pytanie: czy wziąć kredyt mieszkaniowy samodzielnie, czy z kimś?
Dodatkowa osoba – większa wiarygodność
Jak już wspomnieliśmy – dopisanie dodatkowej osoby do kredytu hipotecznego to łatwy sposób na zwiększenie swojej zdolności kredytowej. Jest to więc rozwiązanie dla osób, które po złożeniu wniosku otrzymały od banku decyzję odmowną, uzasadnioną zbyt niskim “scoringiem”.
Do kredytu można dopisać dowolną osobę, chociaż w praktyce wiadomo, iż będzie to ktoś z najbliższego otoczenia – czyli rodzina lub żona/mąż. Dlaczego? Ponieważ ta dodatkowa osoba swoim majątkiem zabezpiecza nasze zobowiązanie. W razie problemów ze spłatą, także ona będzie stroną, u której bank zacznie dochodzić uregulowania zobowiązań. Zgodnie z przepisami, od momentu podpisania umowy jest współodpowiedzialna za całe zobowiązanie finansowe. Może też być współwłaścicielem kupowanej nieruchomości, jednak nie jest to koniecznością. Jeśli nie ma mieć udziałów w lokalu, warto dopilnować tego na etapie brania kredytu, ponieważ późniejsze przekazywanie udziałów w mieszkaniu to dodatkowe formalności oraz koszty (np. związane z darowizną).
Zależnie od banku, różna jest liczba osób, które mogą zostać dopisane do kredytu. W niektórych instytucjach może być maksymalnie dwóch kredytobiorców, w innych czterech (ten limit zazwyczaj nie jest przekraczany). O konkretne ustalenia musisz zapytać się tam, gdzie chcesz zaciągnąć kredyt.
Bo do kredytu trzeba dwojga…
… czy parafraza znanej piosenki jest prawdziwa w tym przypadku? Nie do końca. Osoba samotna może mieć problem z zaciągnięciem kredytu, jednak nie ma tu raczej znaczenia jej stan cywilny, a jedynie struktura dochodów, wydatków i majątku. Dlatego singiel może poszukać kogoś, kto dodatkowo zabezpieczy jego kredyt.
Oczywistym rozwiązaniem są rodzice – często mają stabilną sytuację finansową i majątek, na którym można zabezpieczyć hipotekę. Lecz tu może pojawić się inny problem. Banki patrzą m.in. na wiek kredytobiorców i od tego uzależniają maksymalny okres spłaty. Osoba dołączona do kredytu staje się kredytobiorcą, więc jeśli rodzic ma np. 65 lat, żaden bank nie da mu kredytu na 20 lat, bo to by oznaczało koniec spłaty w wieku 85 lat. Górna granica wieku, w którym kredytobiorca musi planowo zakończyć spłatę zobowiązania w większości banków mieści się w przedziale 70-80 lat.
Jeżeli więc odpada rodzic, to kogo jeszcze można dopisać do kredytu? Jeżeli masz bardzo dobrych i ufających ci przyjaciół – nawet ich. Dla banku nie jest istotne pokrewieństwo. Dlatego też osoby żyjące w nieformalnych związkach nie są wcale w gorszej sytuacji niż małżeństwa. W niektórych instytucjach finansowych stan cywilny może mieć niewielki wpływ na scoring, jednak nie jest to kluczowy czynnik. Liczy się, co już pisaliśmy, zdolność kredytowa dołączanej osoby. Z tego względu wspólny kredyt pary bez małżeństwa to żaden problem – wspólny kredyt nie tylko wiąże silniej niż małżeństwo, ale często nawet bez małżeństwa.
Brak rozdzielności = wspólny kredyt
Osoby pozostające w związku małżeńskim, a nie mające podpisanej rozdzielności majątkowej, muszą zaciągać kredyt hipoteczny razem ze współmałżonkiem. Pod względem finansowym zazwyczaj jest to nawet korzystne, o ile partnerka lub partner mają swoje źródło dochodów. Gorzej, jeśli małżeństwo utrzymuje się z jednego źródła, a do tego ma dzieci – to wszystko to w oczach banku dodatkowe obciążenia, zmniejszające zdolność kredytową.
Źródła: https://finanse.uokik.gov.pl/chf/ustawa-o-kredycie-hipotecznym/