Wszystko o kredytach

Problem frankowiczów – o co chodzi?

1.25Kwyświetleń

Od lat w mediach pojawiają się informacje na temat sprawy tzw. frankowiczów oraz prób rozwiązania ich problemu. Szacuje się, że kłopoty związane z kredytami denominowanymi we frankach szwajcarskich lub do nich indeksowanymi dotyczyły niemal miliona umów kredytowych.

Skąd wziął się problem?

W latach 90. XX wieku oraz w pierwszej dekadzie XXI wieku popularność zdobyły kredyty frankowe. Były to głównie kredyty denominowane do tej waluty, czyli takie, których wartość była wskazana we frankach szwajcarskich, lecz środki uzyskiwano w przeliczeniu na złotówki. Niektórzy kredytobiorcy decydowali się na kredyty indeksowane, gdzie kwota była wskazana w złotówkach, ale wysokość zobowiązania do spłaty zależała od kursu franka szwajcarskiego. Szczyt popularności takich kredytów przypadł na lata 2006-2008.

Kredyty frankowe były przedstawiane jako bardzo korzystne – i rzeczywiście tak mogło się wydawać, póki kurs franka i LIBOR były niskie (np. na początku 2008 r. kurs wynosił ok. 2 zł/fr, a LIBOR 2,65 proc.).

Jednak gdy Szwajcarski Bank Narodowy przestał bronić minimalnego kursu wymiany franka szwajcarskiego na euro, kurs franka zaczał wzrastać. Doprowadziło to do tzw. czarnego czwartku (15 stycznia 2015 r.), gdy wspomniana waluta bardzo się umocniła w stosunku do innych – nawet do kilkudziesięciu procent. W 2016 r. kurs franka wzrósł o 90 proc w porównaniu do wartości z 2007 r.

Okazało się, że po przeliczeniu na złotówki kredytobiorcy mieli do uregulowania zobowiązania wyższe niż w momencie ich zaciągania, nawet mimo kilku lat spłacania rat kredytu. W dodatku nie mogli mieć pewności, kiedy i w jakim stopniu zmienią się ich zobowiązania wobec banków. Nieruchomości były nieraz obciążone długami wyższymi niż ich wartość, więc ich sprzedaż w celu spłaty kredytu też okazywała się niemożliwa.

Skutki

Wynikiem tej sytuacji była lawina pozwów ze strony kredytobiorców wobec banków. Najczęściej podnoszone zarzuty były takie, że banki stosowały niewłaściwe praktyki, stosując postanowienia umowne, które przenosiły ryzyko wahań kursu franka na klientów i umożliwiały przeliczanie rat na podstawie ustalanych wewnętrznie tabel kursowych. Nieraz przedstawiały też franka jako bardzo stabilną walutę, ale biorąc jedynie pod uwagę przedział czasu, gdy kurs franka faktycznie spadał lub utrzymywał się na stałym poziomie, natomiast nie uwzględniając wcześniejszych wahań.
Podjęto szereg działań, mających na celu zarówno poprawę sytuacji frankowiczów, jak i zapobieganie podobnym problemom w przyszłości. W 2011 r. uchwalono ustawę antyspreadową, umożliwiającą spłacanie kredytu w tej samej walucie, do której był indeksowany bądź denominowany, co uniezależniło kredytobiorców od wahań kursu i uwolniło od niekorzystnych skutków spreadu (różnicy między ceną kupna a ceną sprzedaży waluty).

W 2013 r. wprowadzono nowelizację Rekomendacji S (zbioru dobrych praktyk dla banków). Zgodnie z nią wskaźnik LTV (loan to value, czyli relacja wartości udzielanego kredytu do wartości nieruchomości) miał stopniowo maleć, by w 2017 r. osiągnąć 80% (warunkowo 90%, o ile nadwyżka zostanie zabezpieczona w inny sposób). Oznaczało to, że wzięcie kredytu bez wkładu własnego stało się niemożliwe. Przyjęto też ograniczenia dotyczące stosunku wysokości rat do przychodów oraz maksymalnego okresu kredytowania. Natomiast kredyty w obcych walutach (bądź indeksowane lub denominowane do tych walut) miały być przyznawane tylko osobom pobierającym w nich wynagrodzenie. Zalecenia te miały zmniejszyć ryzyko niewypłacalności kredytobiorców.

Źródło:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/finanse-osobiste/artykuly/1424985,rola-panstwa-w-kryzysie-frankowym.html

Dodaj komentarz