Rok 2021 upłynął pod znakiem zdecydowanych wzrostów cen. Rekordzistą okazał się Białystok, gdzie za metr mieszkania z roku na rok trzeba było zapłacić o 30% więcej (źródło Wyborcza.biz). W stolicy po raz pierwszy metr mieszkania przekroczył cenę 13 tysięcy złotych. Pod koniec zeszłego roku eksperci branży finansowej bali się bańki i niebezpiecznych spekulacji w branży nieruchomości. Dziś warunki zarówno kredytowe, jak i ekonomiczne wciąż się zmieniają. Przez to analizy dotyczące perspektyw w wielu sektorach są utrudnione. Sprawdźmy w takim razie, co o tegorocznych cenach nieruchomości mówią specjaliści.
Ceny spadną, ale jeszcze nie teraz
Według raportu Expandera i Rentier.io ceny nieszkań w 11 największych polskich miastach nadal rosną. Spadki cen takie jak ten notowany w Gdańsku są raczej symboliczne. Nie oznacza to oczywiście, że podwyżki nie mają końca. Jak zaznacza Tomasz Narkun, analityk i inwestor na rynku nieruchomości, obecne wzrosty to skutek zwiększonego zainteresowania mieszkaniami, szczególnie pod wynajem. Od ręki, windując cenę, można dziś sprzedać małe M. Ogromną popularnością wciąż cieszą się mieszkania do 50 metrów kwadratowych.
Trudno, a w najbliższej przyszłości jeszcze trudniej, będzie sprzedać większy lokal. W związku z tym ich ceny z pewnością będą spadać. Ma na to wpływ nie tylko zmiana stóp procentowych, ale i utrudniony dostęp do kredytów hipotecznych. Zmniejszony popyt naturalnie wyreguluje ceny, ciągnąc je w dół. Zmiany te nie nastąpią jednak szybko. Wojciech Matysiak, kierownik Zespołu Analiz Nieruchomości w PKO Banku Polskim zapewnia, że zdolność kredytowa z pewnością wpłynie na ceny. Realnych spadków możemy spodziewać się jednak dopiero w III lub IV kwartale 2022.
Niepewne perspektywy
Sytuacja międzynarodowa jest niezwykle zmienna, a wpływa zarówno na popyt, jak i podaż na rynku mieszkaniowym. Z jednej strony spowolnienie inwestycyjne, jakiego spodziewamy się w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej może utrzymywać wysokie ceny. Tendencje te z pewnością wzmacnia napływ do naszego kraju uchodźców z Ukrainy. Mimo to dr Adam Czerniak, dyrektor ds. badań i główny ekonomista w centrum analitycznym Polityka Insight oraz kierownik Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w Szkole Głównej Handlowej zapewnia, że wzrosty cen będą zwalniać. W drugiej połowie roku wzrost ma być wolniejszy od inflacji.
Mimo to trudno powiedzieć, jak wpłynie to na realne ceny nieruchomości przy wciąż zwiększonym popycie. W tej sytuacji niezwykle ważnym czynnikiem jest to, ilu Ukraińców zdecyduje się zostać w naszym kraju na dłużej.
Z przytoczonych wypowiedzi jasno wynika, że obecnie rynek mieszkaniowy jest pod wpływem wielu nacisków. Z jednej strony obserwujemy popyt ograniczony bieżącą polityką monetarną, który powinien ściągać ceny w dół. Z drugiej jednak dopóki drogi najem będzie znajdował popyt, znajdą się również inwestorzy, których nie zniechęcają wysokie ceny. Które z wymienionych wyżej tendencji okażą się silniejsze, pokażą najbliższe miesiące.
ŹRÓDŁA: wyborcza.biz/biznes/7,147758,28412697,mieszkania-beda-drozec-czy-taniec-zamrozony-jak-rynek-nieruchomosci.html